Wykreślone z kalendarza
Bez względu na to czy w domu uwięził Cię światowy wirus, przymusowy urlop albo choroba, a może wręcz przeciwnie – praca zdalna jest Twoją codziennością, jedno jest pewne: wszyscy z kalendarzy musimy wykreślić wiele pozycji. Szkoda? Niekoniecznie!
Zazwyczaj wygląda to tak: nie chodzisz z kalendarzem pod pachą po biurze, raczej czeka na Ciebie na Twoim stanowisku pracy, a Ty na spokojnie wpisujesz do niego kolejne spotkania, konferencje, projekty. Aż tu nagle sytuacja kompletnie od nas niezależna (przynajmniej na razie) zmusiła nas wszystkich do ograniczenia swojego życia nie tylko zawodowego, ale i prywatnego. Wykreślamy kolejne punkty z kalendarza: nie jeździmy z dziećmi do szkoły i na zajęcia pozalekcyjne, siłownia od nas odpocznie (albo odwrotnie), ale też nie pójdziemy do kina, ani na pizzę ze znajomymi. Okazuje się, że możemy funkcjonować tylko na dwóch płaszczyznach – praca i dom.
Skazani na home office
Jak odnaleźć się w sytuacji, kiedy kuchnia albo ulubiony fotel w salonie zamieniają się w domowe biuro?
Wydaje nam się, że praca z domu to najlepsze rozwiązanie, połączenie przyjemnego z pożytecznym. Nareszcie nie tracimy czasu na dojazd, nie stoimy w korkach, z ulgą myślimy o środowisku, które w końcu nie jest bombardowane tonami spalin i śmieci. Można pospać trochę dłużej, wypić kawę z ulubionego kubka i zjeść na spokojnie porządne śniadanie. Później – wyspani, najedzeni i zadowoleni – zabieramy się do pracy. No i tu pierwszy mit – nie myśl, że w domu usiądziesz do pracy z większym zapałem i entuzjazmem. W domowych pieleszach (choć bardziej pasuje tu określenie „czeluściach”) znacznie trudniej o skupienie się tylko na pracy. Brak szefa za plecami i ograniczony kontakt z innymi pracownikami sprzyja atmosferze rozluźnienia, co odbija się na efektach pracy. Tym bardziej potrzebna jest nam odpowiednia organizacja, połączona ze zwykłym życiem!
Nadal profesjonalnie zapisuj
Zwolnione miejsce w kalendarzu poświęć na – w miarę możliwości – szczegółowe wypisanie tego, co dziś musisz zrobić, na czym chcesz się skupić. Może się to wydawać zbędne, przecież wszystko masz w głowie, ale z pewnością w ciągu dnia dojdą kolejne zadania, a nawet jeśli nie… wiesz jak miło jest odhaczać kolejne zrealizowane zadania? 🙂
Zorganizuj na części strony z kalendarza miejsce na kontakty, numery telefonów, adresy mailowe, czy inne dane, których będziesz potrzebować w czasie pracy. Niby masz je wszystkie gdzieś zapisane, ale… no właśnie – „gdzieś”. Mając je w jednym miejscu nie tracisz czasu na dodatkowe szukanie, a co za tym idzie, znika kolejna okazja do rozpraszania się.
Pomiędzy kolejnymi zadaniami zrób sobie konstruktywną przerwę. Odejdź od komputera, zostaw przy nim telefon. To piętnaście minut na szybkie rozruszanie się: możesz przejść się po pokoju, zrobić kilka skłonów, zamknąć oczy i wykonać ćwiczenia rozluźniające mięśnie grzbietu, barków i ramion. Wypić sok ze świeżo wyciśniętych owoców, zamiast kolejnej kawy. Jeśli to wszystko wykonasz sprawnie, nie tylko zregenerujesz siły, ale też poczujesz zastrzyk energii do dalszych działań.
A co po pracy?
Niby to, nad czym zwykle ubolewamy, czyli dojazd, przestaje być problemem, a jednak czegoś brakuje. Zwykle nie zwracamy na to uwagi, ale zmiana krajobrazu, przymusowy spacer, czy kontakt z innymi ludźmi działa na nas pozytywnie! Jest dla naszego umysłu formą „przełącznika”, zmieniamy tryb z „praca” na „odpoczynek”. Co w sytuacji, gdy tego zabraknie? Trzeba wyrobić sobie nowy „rytuał”, formę przestawienia się z jednego trybu na drugi. Może być nim zapisanie w kalendarzu osiągniętych dzisiaj celów czy planów na kolejny dzień. Możesz też skupić się na tym, co dobrego zrobiłeś (albo zrobiłaś) dla siebie. Po trzech dniach ćwiczenia skłonów udało Ci się wreszcie dosięgnąć podłogi i to całymi dłońmi? Świetnie! Zapisz to! Za kilka miesięcy, gdy już wszystko wróci do normy, może trafisz na tę stronę i przypomnisz sobie swój sukces. A wtedy już żadne inne wyzwanie nie będzie Ci straszne!