Czy można polubić święta na miesiąc przed świętami?
Stało się! Pierwsze w tym roku „Last Christmas” poszło w muzyczny świat, a każda próba zobaczenia filmu w telewizji przeplatana jest sielskimi obrazami szczęśliwej rodzinki w kiczowatych sweterkach, cieszącej się z wymarzonych prezentów. I choć chyba wszyscy wiedzą, że to wizja tyleż piękna, co nierealna, to i tak co roku robimy wszystko, żeby najbliższe święta były lepsze od poprzednich.
Nawet jeśli staramy się unikać galerii handlowych i innych wielkich sklepów, nie da się nie zauważyć, że wystartował już świąteczny maraton. Choć jeszcze chyba nikt nie postawił u siebie w domu choinki, to już czekają na nas nowe bombki, stroiki, łańcuchy i lampki.
Czyżby za szybko? Niby tak, jednak prawo rynku jest brutalne, a brzmi ono: „kto pierwszy ten lepszy”, więc niecierpliwość producentów artykułów świątecznych nie powinna nas dziwić. Nie oznacza to jednak, że musimy się od razu temu poddawać. Przy odpowiednim podejściu i dobrym planie, przygotowanie do świąt mogą stać się czystą przyjemnością. Naprawdę!
Dobry plan, czyli jaki?
Zdecydowanym plusem świąt jest fakt, że nie powinny nas zaskoczyć – wiadomo, kiedy będą i że w ogóle będą. Jak zawsze trzeba będzie przygotować dekoracje, tradycyjne potrawy no i prezenty dla najbliższych. O ile takie elementy jak wystrój i jedzenie nie są dla nas logistycznym wyzwaniem, o tyle wymyślenie co mogłoby ucieszyć członków naszej rodziny, jest już zadaniem o wyższym stopniu kreatywności.
Prywatna strategia marketingowa
A gdyby tak wszystko dałoby się załatwić szybciej, prościej… bezboleśnie? Najlepiej nie wychodząc z domu (nie narażając się przy tym na zimową aurę). Marzenie? Ależ nie! W końcu mamy XXI wiek. Wirtualne pieniądze, prawie cały świat w kilkucalowym urządzeniu i dostęp do niemal wszystkiego, co zostało stworzone rękami ludzkimi.
Dlaczego więc z tego nie skorzystać? Jeśli jeszcze przy okazji jesteśmy łowcami okazji i przecen w takie dni jak Black Friday – wtedy świat sklepowych półek stoi przed nami otworem!
Mieć czy być?
Jednak jeśli już tak bardzo poniesie nas szał zakupów (także tych internetowych, wygodniejszych, przyjemniejszych, bez tłoku i kolejek) i zaopatrzymy się w prezenty nawet dla ciotki szwagra po kądzieli nie zapomnimy, że może i kupowanie sprawia nam przyjemność, to nie ono jest istotą świąt.
Więc może lepiej „wyszaleć się” w listopadzie, a grudzień przeznaczyć na to, co naprawdę ważne.